Nazajutrz, gdy Nicole się przebudziła, usłyszała krzątanie się siostry i ruch na ulicy. Przez kilka minut jeszcze leżała, rozkoszując się miłym porankiem i ciepłą kołdrą, lecz gdy ujrzała na zegarze godzinę 11.34, od razu podniosła się, jakby ktoś wylał na nią kubeł zimnej wody. Pościeliła łóżko, nałożyła czarne dżinsy i czarną koszulkę z kolorowym obrazkiem i napisem, po czym udała się do łazienki, w celu odświeżenia. Rozczesała jeszcze włosy, związała je i poszła do kuchni,gdzie Katie robiła kanapki.
- W końcu - uśmiechnęła się, widząc siostrę - Dobrze się spało?
- Bardzo - odparła Nicole, siadając na blacie.
Katie uważnie spojrzała na nią i po chwili zapytała:
- A coś ty taka szczęśliwa?
- Mam się dołować, skoro poznałam Nathana? I w dodatku... popatrz - Nicole wyciągnęła telefon i podsunęła go siostrze pod nos. Katie po przeczytaniu sms-a uśmiechnęła się.
- A nie mówiłam?
Zaniosły śniadanie do salonu. Po zjedzeniu Katie poszła pozmywać, a Nicole rozpakować się. Wyłożyła wszystkie ubrania do komody, buty zaniosła do przedpokoju a kurtki powiesiła na wieszaku. Puste torby wepchnęła pod łóżko. Gdy już to zrobiła stanęła w progu pokoju.
- Nie sądzisz, że trochę tu pusto?!- krzyknęła. Po chwili Katie stanęła koło niej.
- Hmm, trochę faktycznie. Jakoś było mi to obojętne, bo niezbyt dużo czasu spędzałam w domu. - odpowiedziała.
- Co powiesz na małe zakupy i przemeblowanie? - uśmiechnęła się Nicole.
- Nikki, przecież nie mamy kasy!
- Ależ mamy. Wzięłam wszystkie oszczędności rodziców, które od dawna gromadzili, więc starczy nawet na nowe mieszkanie i całkiem dobry samochód.
Katie szeroko otworzyła oczy ze zdziwienia.
- No to na co jeszcze czekamy - zawołała i poszła ubrać buty. Nicole zaśmiała się, wyciągnęła kartę kredytową z portfela i również poszła ubrać płaszcz i buty.
Na dworze było trochę cieplej niż poprzedniego dnia , pruszył rzadki śnieżek. Również brytyjczycy postanowili powychodzić z domów, na szczęście nie było tłumów, więc dziewczyny mogły spokojnie pójść po nowe rzeczy.
Po 3 godzinach wracały już do domu, obładowane reklamówkami.Gdy spojrzały na swoje sprawunki, postanowiły zadzwonić po taksówkę.
Na szczęście taksówkarz był tak miły,że nawet pomógł siostrom wnieść rzeczy pod drzwi i obniżył cenę przejazdu o połowę.
- Bardzo dziękujemy - wysapała Katie, wręczając mu banknot.
- Nie ma za co, chętnie podwiozę was gdzieś jeszcze, jakbyście potrzebowały pomocy to dzwońcie - uśmiechnął się taksówkarz, pomachał dziewczynom i zszedł po schodach.
- Nikki, otwieraj te drzwi, a nie stoisz jak głupek - zwróciła się poirytowana do Nicole.
- Ty miałaś klucze - odparła chłodno Nicole.
Katie zrobiła przerażoną minę i zaczęła szukać kluczy w kieszeniach kurtki.
- No nie, jeszcze tego brakuje - jęknęła Nicole, siadając pod ścianą.
- Spokojnie, mam - powiedziała po chwili Katie, a Nicole westchnęła z ulgą i podniosła się, biorąc połowę zakupów.
Dziewczyny weszły do mieszkania, rozebrały się, postawiły torby w przedpokoju i poszły do kuchni zrobić sobie kawę.
Nicole usiadła na kanapie i włączyła telewizor. Trafiła na program muzyczny i, a niech to, piosenke The Wanted. Zglosnila troche i wziela lyk kawy.
- Jak on slicznie spiewa - mruknela, gdy akurat byl pokazany Nathan.
- Kto, pewnie Nath? - zapytala Katie, siadajac obok mlodszej siostry.
- No posluchaj tylko - usmiechnela sie. Na chwile nastala cisza, slychac bylo tylko slowa chlopaka z zespolu.
- Glos ma niezly, ale ciekawe jak na zywo - powiedziala Katie.
- Dobra, chodz, rozpakujemy tamte duperele, bo zaraz trzeba obiad robic - dodala po kilku minutach. Wtem uslyszaly szczekanie i z sypialni wybiegla Daisy.
- No i wyprowadzic glupka - zasmiala sie Nicole, kierujac sie do przedpokoju.
Kiedy juz wszystko wypakowaly, odlozyly na miejsce i ozdobily mieszkanie, od razu zrobilo sie ciekawiej i mniej pusto.
- A ta farba co masz zamiar pomalowac? - spytala Katie z powatpiewaniem.
- Nasza sypialnie - odparla wesolo Nicole, wstawiajac puszke do schowka - Zabierzemy sie za to za kilka dni. A co zrobimy na obiad? To juz 16.
- Moze zamowmy pizze, nie ma sensu teraz sie grzebac - zaproponowala Katie.
Nicole zgodzila sie i poszla do pokoju, zeby przebrac sie w "domowy stroj" czyli zwykla, luzna koszulke i stare, sprane rurki, ktore niegdys byly czarne. Pozniej jeszcze odswiezyla sie w lazience i zadzwonila do pizzerii. W tym czasie Katie poszla na spacer z Daisy, a kiedy wrocila, Nicole akurat odbierala ich "obiad".
Dziewczyny ogladajac program muzyczny zjadly pizze, dwa kawalki, ktore zostaly wsadzily do lodowki, wspolnie pozmywaly i wrocily do salonu z laptopem i kubkami goracej czekolady.
Nicole zaczela przegladac facebooka, a jej siostra telewizje w poszukiwaniu ciekawego muzycznego programu.
- Patrz, chlopcy dodali nowy wpis - uslyszala po chwili, wiec nachylila sie do laptopa trzymanego przez Nikki. Na profilu The Wanted widnialo nowe zdjecie, przedstawiajace cala piatke wyglupajaca sie w sniegu i informacje o najblizszych koncertach oraz nowej plycie.
- A zerkniemy na Natha - mruknela Nicole, otwierajac jego profil.
Najnowsze zdjecie przedstawialo go stojacego gdzies w kuchni w samych bokserkach, koszulce i czapce- pilotce Jay'a, na niego za duzej. Wpis brzmial krotko:
"POZYTYWNIE! :D xx"
Siostry zaczely sie smiac.
- Wariat - stwierdzila Katie.
W tym momencie rozleglo sie glosne pukanie do drzwi. Nicole poderwala sie otworzyc. Katie odstawila swoj kubek i zaciekawiona ruszyla za siostra.
Na korytarzu stali nie kto inny, jak Max, Tom, Jay i Nathan.
- Hej, mozna? - usmiechnal sie Jay.
Zaskoczona Nicole odparla:
- Jasne, wchodzcie
Kiedy wszyscy staneli juz w przedpokoju, zamknela na nimi drzwi i zaprosila ich do salonu. Nathan jako pierwszy sciagnal kurtke i buty i udal sie do salonu. Korzystajac z okazji, ze siostry poszly do kuchni, zerknal do laptopa Nicole.
Po chwili usmiechniety powiedzial:
- No, to juz wiem, co robi Nikki w wolnym czasie.
Nicole od razu weszla do pokoju. Reszta zespolu zagladala Nathanowi przez ramie.
- Skad wiesz, ze ja, a nie Katie? - zapytala .
- Domyslilem sie - chlopak spojrzal na nia przenikliwie szmaragdowymi, iskrzacymi sie oczami. Nicole moglaby tak stac i patrzec sie na niego godzinami, ale byloby to glupie, przynajmniej teraz, wiec tylko zabrala laptopa, wylaczyla i odniosla do sypialni. Kiedy wrocila, Katie juz rozmawiala z chlopakami.
- Seev nadal leczy kaca - Max odpowiadal akurat na pytanie Kat - slaby z niego zawodnik, a ostro zaszalal na sylwestra- zasmial sie.
Nicole usiadla w fotelu.
- Nawet Nath na osiemnastce nie dawal takich popisow, jak Seev ostatnio, a uwierzcie, ze Młody zaszalal nieziemsko- dodal Jay.
- Seev wszystkich przebija - usmiechnal sie Nathan.
- Chyba przepija - poprawil Tom, a wszyscy wybuchneli smiechem.
Chlopacy siedzieli u siostr do 20, opowiadajac o imprezach i swoich wyczynach. Max najbardziej "dumny" byl z Nathana, ktory po pijaku robi rzeczy, o ktorych na trzezwo w zyciu by nie pomyslal. Nathan byl wyraznie poirytowany opowiesciami Maxa, jednak gdy zobaczyl smiejaca sie Nicole, odpuscil,a nawet sam zaczal wspominac niektore przygody.
Gdy juz zespol musial sie zbierac, Nicole zaoferowala, ze odprowadzi chlopakow kawalek i przy okazji wezmie na spacer Daisy. Chlopacy oczywiscie zgodzili sie, i gdy juz Nicole ubrala sie i zapiela psu smycz, pozegnali sie z Katie i wyszli na korytarz.
- Oddam ją jutro - rzucil na odchodne Nathan, a gdy dostal kuksanca od Nicole, wykrztusil, ze raczej za 10 minut. Katie smiejac sie, zamknela drzwi za towarzystwem.
Chlopacy ruszyli zasniezona ulica, a Nathan i Nicole z Daisy na koncu. Chlopak opowiadal wlasnie jedna z wpadek na koncertach, gdy Nicole chichoczac poslizgnela sie i gdyby nie jego refleks, upadlaby na chodnik. Nathan szybko zlapal ja w talii i przywrocil do pionu.
- Dzieki - odparla Nicole, lapiac oddech.
- Super-Syko do uslug - wyszczerzyl sie Nathan, na co Nicole poslala mu usmiech.
- Jestesmy na miejscu! - krzyknal w tym momencie Jay. Faktycznie, stali juz pod domem, w ktorym teraz chlopacy tymczasowo mieszkali.
- Dzieki za odprowadzenie i wytrzymanie z nami kolejnego dnia - powiedzial Max do Nicole, ktora Nathan nadal obejmowal.
- Nie ma za co, nie jestescie tacy wkurzajacy - zasmiala sie Nikki.
- Mlody, odklejaj sie od niej i wlaz- powiedzial Tom wskazujac na wejscie.
- To idzcie, ja jeszcze ja odprowadze, bo tylko brakuje, zeby gdzies sie polamala po drodze.
Slyszac to Nicole uderzyła go lekko w głowę, ale uśmiechnęła się.
Max popatrzył na nich uwaznie.
- Dobra, idz, ale do pol godziny masz byc - westchnal.
- Jaasne, tato - odpowiedzial z sarkazmem Nathan i ruszyli z Nicole z powrotem.
Szli w ciszy. Dziewczyna nawet nie poczula, kiedy Nathan wzial ja za reke. Spostrzegla dopiero, gdy zamiast na Cross Road on skrecil w inna strone.
- Gdzie mnie ciagniesz? - zapytala, z lekkim drzeniem w glosie.
- Naokolo - odpowiedzial Nathan - bo mi sie fajnie idzie, poza tym jest dosc cieplo - spojrzal na nia z usmiechem.
Nicole nie odpowiedziala, lecz po chwili niesmialo objela go.
Nathan spojrzal na nia zdziwiony, ale usmiechniety i rowniez ja objal.
Nadal szli w milczeniu,ale obojgu to nie przeszkadzało, wrecz przeciwnie, utrzymywalo przyjemny nastroj.
Niespodziewanie chlopak zatrzymal sie.
- Patrz, juz pelnia - szepnal.
Nicole spojrzala w niebo. Nie swiecily zadne gwiazdy, za to ksiezyc w pelnej okazalosci.
- Dobra okazja na spacer - usmiechnela sie.
- Idealna - odpowiedzial Nathan i stanal na przeciwko niej. Stali przez chwile wpatrujac sie w siebie. Nathan przyblizyl sie do niej jeszcze bardziej i zaczal glaskac ja po policzku. Pochylil sie w jej strone, lecz Nicole zlapala go za dlon i odsunela sie od niego gwaltownie.
Nathan spojrzal na nia pytajacym wzrokiem.
- Nath - zaczela Nicole - naprawde cie lubie, ale... - scisnela jego dlon i nabrala powietrza.
- Rozumiem - wtracil Nathan, przykladajac palec do jej chlodnych ust. Usmiechal sie :
- Przepraszam... Dobrej nocy - pocalowal ja czule w policzek, nalozyl kaptur na glowe, schowal rece do kieszeni i odszedl, zostawiajac ja oniemiala po drugiej stronie Charing Cross Road.
________________________________________________________________
Tak jak obiecałam, mamy i kolejny rozdział. Przepraszam za brak polskich znaków w większości tekstu, ale rozdział, z tego co pamiętam, pisany był w innych dniach i po prostu nie chciało mi się dalej ich używać. Mam nadzieję, że nie będzie to szczególnie przeszkadzać w czytaniu.Następny rozdział za kilka dni, zależy od komentarzy. :) Jestem ciekawa, ile osób pamięta o tym opowiadaniu. :)Tak więc, jeśli ktoś przeczyta bardzo proszę o zostawienie komentarza. Anonimowe osoby bardzo proszę o podpisywanie się. :>Btw. dziękuję za pozytywne komentarze pod 1 rozdziałem, będę miała motywację, by pisać dalej, jesteście kochane.Do następnego. :3
poniedziałek, 25 czerwca 2012
INFORMACJA
Witam wszystkich znów. :)
Nie było mnie dość długi czas, zdaję sobie z tego sprawę i PRZEPRASZAM.
Jakoś tak zapomniałam, i o The Wanted, i o tym blogu. Od kilku dni myślałam,by powrócić i znów zacząć pisać. Dzisiaj przypomniałam sobie swój email i hasło, więc powracam do waszego światka :>
Szczerze, miałam przygotowane kilka kolejnych rozdziałów, lecz uważałam (i po części nadal uważam), że akcja trochę za szybko się toczy, że te rozdziały są po prostu niewypałem. Ale cóż, zanudzałabym was, jeśli przez np. kilkanaście rozdziałów kompletnie nic by się nie działo. ;)
Chciałam usunąć te następne rozdziały i zacząć pisać je od początku (zostawiając oczywiście w takim stanie, jakim jest, pierwszy rozdział, już za późno na zmiany w nim). Ale w sumie, szkoda mi zmarnować je, zmarnować ten czas, na który poświęciłam nabazgrolenie ich.
Tak więc, mam nadzieję, że uda mi się kontynuować te opowiadanie. Jeśli zostanę już w domu do końca tego roku szkolnego, to wezmę się jutro za kolejny rozdział i będę się starać, by był o wiele lepszy od tych, które poznacie niebawiem. Bo chyba nie wszyscy o mnie zapomnieli? :D Może jeszcze będziecie tu zaglądać. :) Byłoby mi miło.
Rozdział drugi pojawi się za kilka/kilkanaście godzin. W zależności, kiedy będę miała czas. Do południa, lub po południu. Rano idę niestety do lekarza (kolejny raz) i prawdopodobnie na badania,trochę więc czasu na to zleci. ;)
Także do następnego rozdziału, kochane.
Nie było mnie dość długi czas, zdaję sobie z tego sprawę i PRZEPRASZAM.
Jakoś tak zapomniałam, i o The Wanted, i o tym blogu. Od kilku dni myślałam,by powrócić i znów zacząć pisać. Dzisiaj przypomniałam sobie swój email i hasło, więc powracam do waszego światka :>
Szczerze, miałam przygotowane kilka kolejnych rozdziałów, lecz uważałam (i po części nadal uważam), że akcja trochę za szybko się toczy, że te rozdziały są po prostu niewypałem. Ale cóż, zanudzałabym was, jeśli przez np. kilkanaście rozdziałów kompletnie nic by się nie działo. ;)
Chciałam usunąć te następne rozdziały i zacząć pisać je od początku (zostawiając oczywiście w takim stanie, jakim jest, pierwszy rozdział, już za późno na zmiany w nim). Ale w sumie, szkoda mi zmarnować je, zmarnować ten czas, na który poświęciłam nabazgrolenie ich.
Tak więc, mam nadzieję, że uda mi się kontynuować te opowiadanie. Jeśli zostanę już w domu do końca tego roku szkolnego, to wezmę się jutro za kolejny rozdział i będę się starać, by był o wiele lepszy od tych, które poznacie niebawiem. Bo chyba nie wszyscy o mnie zapomnieli? :D Może jeszcze będziecie tu zaglądać. :) Byłoby mi miło.
Rozdział drugi pojawi się za kilka/kilkanaście godzin. W zależności, kiedy będę miała czas. Do południa, lub po południu. Rano idę niestety do lekarza (kolejny raz) i prawdopodobnie na badania,trochę więc czasu na to zleci. ;)
Także do następnego rozdziału, kochane.
niedziela, 4 marca 2012
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Była zima. Cholernie zimna angielsko- irlandzka styczniowa zima. Gruba warstwa puszystego śniegu pokrywała ulice, dachy i samochody. Londyn świecił pustkami, najwyraźniej brytyjczycy leczyli w domach kaca po niedawnym sylwestrze.
W centrum Londynu z głośników płynęła muzyka, jakieś nowości na światowym rynku muzycznym. Większość sklepów była jeszcze pozamykana, czasami jakiś człowiek, albo bezpański pies przemknął szybko chodnikiem
Z pobliskiego hotelu wyszło pięciu chłopaków. Jeden miał na sobie musztardowe spodnie i czarną skórę, inny szary płaszcz, a jeszcze inny wełnianą czapkę, spod której wystawały czekoladowe loki.
- Jak mnie głowa napieprza - jęknął Siva, najwyższy z nich. Szedł krawężnikiem dziwnie się krzywiąc i raz po raz jęcząc.
- Trzeba było tyle nie pić - zarechotał Max.
- Trzeba było nie wkładać mi głowy do kibla i nie wywieszać mnie przez balkon - znów skrzywił się Siva.
- Nawet nie protestowałeś - uśmiechnął się Max - Bo byłeś pijany. Więc wracamy do punktu wyjścia. Siebie, Sivuś, obwiniaj.
Siva tym razem nie odpowiedział.
Nagle zza zakrętu wyskoczyła jakaś postać i z impentem powaliła Sivę na oblodzony chodnik. Reszta chłopaków ledwo zachowała równowagę.
Siva usłyszał serię przekleństw, a po tym wybuch śmiechu, w tym także sprawcy wypadku.
- Nie dość, że czuję się jakby podeptało mnie stado koni, to jeszcze...
- Przepraszam - przerwał mu dziewczęcy głos, nadal chichicząc. Kiedy podniósł się i otrzepał ze śniegu, ujrzał przed sobą dziewczynę, na oko 17, 18 - letnią, ubraną w czarny odpięty płaszcz i szare rurki. Niosła plecak,a w rękach dwie torby. Obok w zaspie leżała jeszcze walizka. Dziewczyna miała długie, proste włosy w kolorze rubinowym i grzywkę, którą stale odgarniała z prawego oka. Była ładna i bardzo szczupła, w dodatku z bagażem, więc Siva od razu pomyślał, że pewnie nie stąd.
- Okej, nie szkodzi, następnym razem patrz przed siebie - puścił jej oko Siva.
- Jasne. - uśmiechnęła się nieznajoma.
Po chwili szybko dodała:
- Skoro tak, to skorzystam z okazji. Jestem Nicole - i wyciągnęła przed siebie smukłą, jasną rękę, nadal uroczo się uśmiechając.
Wszyscy po kolei uścisnęli jej dłoń, podając swoje imiona i nazwiska, lecz niepotrzebnie.
- Spokojnie, kojarzę was - powiedziała Nicole, wygrzebując walizkę z zaspy- W Polsce też macie tysiące fanów.
- W Polsce?- zapytał ze zdziwieniem Nathan.
Dziewczyna westchnęła.
- Jak macie czas to możemy pójść na czekoladę i pogadamy.
- Jasne, mamy jeszcze kilka dni wolnego, więc z chęcią. - rozentuzjazmował się Nathan.
- Ale najpierw odwieziemy szanowną jeszcze nieznajomą piękność do jej domu - wtrącił Max.
- Jeśli możecie... - lekko zarumieniła się Nicole.
Podczas gdy Max dzwonił do menagera, żeby po nich przyjechał, Jay zapytał :
- A na jakiej ulicy mieszkasz?
- Na Charing Cross Road - odpowiedziała beztrosko dziewczyna.
- Przecież to pół godziny drogi stąd - zdziwił się znów Nathan.
Nicole zwróciła się w jego stronę.
- A wyobraź sobie, że wracam z lotniska.
Chłopak zrobił zaskoczoną minę.
- Kevin zaraz będzie - oznajmił Max, stając obok dziewczyny - Dawaj te toboły, głupku - i posyłając jej uśmiech zarzucił sobie jedną torbę na ramię, drugą rzucił Jay' owi, a plecak dostał Nathan.
- O kurna, co ty tam niesiesz - mruknął Jay.
- No coż, nie przyjechałam tu na ferie, tylko prawdopodobnie na stałe.
- To wszystko wyjaśnia. A co do tej drogi jeszcze, to nie łatwiej było zamówić taksówkę? - zapytał Siva.
- Jasne, że łatwiej, ale jak się jest taką fajtłapą, że się zgubiło portfel to trzeba zapieprzać później przez godzinę na mrozie.
Chłopaki zaczęli się śmiać.
- I jeszcze mi telefon padł, tak to bym zadzwoniła po siostrę - dodała Nicole, zapinając płaszcz.
- Siostrę ? - zainteresował się Jay.
- Tak, będę u niej mieszkać. Ale nie rób sobie nadziei, ona ma 25 lat i chłopaka od 3 - z rozbawieniem popatrzyła na niego.
W tej chwili podjechało czarne BMW i otworzyły się drzwi. Ze środka dobiegło zachrypnięte : wsiadać, ofiary losu. Nicole zachichotała. Max usiadł na miejsce pasażera,bagaże trafiły do bagażnika, a reszta wcisnęła się do tyłu. Dziewczyna usiadła przy oknie, obok szczęśliwego Nathana, z którym przez całą drogę rozmawiała o piłce nożnej.
- Pierwsza dziewczyna oglądająca mecze Manchesteru, którą znam - uśmiechnął się Nathan, gdy już byli na Charing Cross Road.
- Pierwszy normalny chłopak w moim wieku, którego znam - odwdzięczyła mu się Nicole, posyłając nieodgadnione spojrzenie.
Zanim Nathan zdążył odpowiedzieć coś sensownego, Nicole już gramoliła się z auta. Dopiero teraz spojrzał na kamienicę, przed którą się zatrzymali.
Chłopacy podziękowali Kevinowi i ruszyli za Nicole. Zatrzymali się na 3 piętrze, a dziewczyna zastukała w dębowe drzwi z numerem 10. Po kilku sekundach otworzyły się i w progu stanęła młoda kobieta w szarym swetrze z małym pieskiem na rękach. Miała związane w niedbały kok ciemnobrązowe włosy .Natychmiast ostrożnie wypuściła psiaka z rąk i rzuciła się na siostrę.
- Nikki, nareszcie jesteś - uścisnęła ją, poprawiła wpadający w oko kosmyk włosów i spojrzała na bandę stojącą za Nicole.
Najpierw zmrużyła oczy,a później szeroko je otworzyła.
- Skąd ty ich wytrzasnęłaś, przed chwilą ich widziałam na Vivie- wyrwało jej się. Odpowiedział jej wesoły śmiech.
- Wchodźcie, jestem Katie. - podała każdemu dłoń i wsunęła się w głąb mieszkania, robiąc gościom miejsce na wejście. Chłopacy zostawili bagaże w przedpokoju, ściągnęli buty, kurtki, czapki i inne niezbędne na zimę rzeczy i skierowali się za Nicole do salonu.
- Rozgoście się, zaraz będę - dziewczyna biorąc psiaka na ręce udała się do kuchni, gdzie Katie już robiła towarzystwu herabaty. Usiadła na blacie i opowiedziała rozbawionej siostrze całą krótką historię.
- Co za przypadek - skomentowała Katie - Aż trudno uwierzyć- szepnęła wskazując głową w kierunku salonu,skąd dobiegały głosy i śmiechy chłopaków.
- Mhm - mruknęła Nicole, szukając w szafce ciastek.
Razem z siostrą rozstawiły poczęstunek na stole w salonie i usiadły naprzeciwko chłopaków, w fotelach. Pies Katie usadowił się na kolanach Jay'a.
- Jak się wabi? - zapytał chłopak, biorąc w dłonie kubek z herbatą. Był blady z zimna i miał czerwony nos.
- Daisy - odpoiedziała Katie z uśmiechem- To jeszcze szczeniak.
- Mogłaby być obiadem dla Neytiri, ale całkiem milutka - wyszczerzył się Jay.
- Neytiri? - zapytała Nicole.
- Guin* gustuje w gadach - uśmiechnął się porozumiewawczo Max.
- W dużych gadach, ten jego 3-kilogramowy jaszczur to jakieś monstrum - dodał Nathan- Wolę koty.
- Ja też - Nicole posłała mu uśmiech.
Jay parsknął.
- Co w nich takiego fajnego?
Nathan i Nicole odpowiedzieli równocześnie
- Niezależność
Towarzystwo zaśmiało się.
-No nie, się dobrali, fani kotów, kurde - sapnął Jay i znów odpowiedział mu śmiech.
Następne dwie godziny minęły bardzo szybko na wesołym rozmawianiu i opowiadaniu przez chłopaków zabawnych sytuacji zza kulis, z planów teledysków, czy tour busa,którym chłopaki jeździli na koncerty. Dowiedzieli się, że Katie i Nicole mieszkały kilka lat w Polsce, dlatego znają oba języki, że urodziły się w Manchesterze, oraz że ich rodzice umarli trzy lata temu w wypadku.
- Przykro nam - powiedział Nathan. Zapadła cisza, lecz Nicole zaczęła mówić dalej.
- Przez te 3 lata musiałam się męczyć z ciotką, która ma hodowle pająków w mieszkaniu i przypomina tą rudą z Bundy'ch. Nareszcie wyrwałam się z tamtej dziury, nie ma to jak pełnoletność.
- Oj tak - zaśmiał się Max, patrząc znacząco na Nathana - Ten to sobie zaszalał w tamtym roku...
- Daj spokój - przerwał mu zirytowany chłopak.
Zapadła niezręczna cisza.
- Może jeszcze herbaty? - zapytała Katie.
- Nie, dzięki, musimy się już zbierać.
- Przecież mamy jeszcze parę dni wolnego- zaprotestował Nathan.
- Trzeba omówić parę spraw, w tym koncert za parę dni, no i jeszcze załatwić szczegóły jutrzejszego wywiadu, Nath. Niech dziewczyny trochę odpoczną, ruszaj tyłek.
- Ależ wcale nie przeszkadzacie, wręcz przeciwnie - uśmiechnęła się Katie- Ale skoro macie jeszcze tyle spraw na głowie, to spokojnie możecie iść, nie będziemy wam przeszkadzać.
- Dzięki- odpowiedział Max ,wstając- Fajnie było, odezwiemy się do was w wolnym czasie.
W przedpokoju jeszcze Katie podała chłopakom numer domowy i zapakowała im resztę pysznego ciasta.
Nathan widocznie się ociągał. W salonie jeszcze zebrał się na odwagę i podszedł do Nicole, która sprzątała talerze ze stołu.
- Co jest? - uniosła głowę, gdy usłyszała kroki. Miała iskrzące się czarne jak węgiel oczy.
Nathan zapiął kurtkę i wydusił z siebie:
- Mógłbym liczyć na twój numer telefonu?
Nicole podeszła do niego bliżej i uśmiechnęła się.
- Jasne- kiedy Nathan usłyszał te słowa, rozluźnił się i odwzajemnił uśmiech. Nikki zapisała numer na kawałku kartki w kratkę i podała chłopakowi.
- Odezwę się niedługo- powiedział i ruszył w stronę przedpokoju.
- Mam nadzieję- usłyszał, a gdy się jeszcze odwrócił, Nicole mrugnęła do niego, zabierając się z powrotem do sprzątania.
Wieczorem, już dawno po spacerze z Daisy,zakupach w miejscowym supermarkecie, pachnącej kąpieli i obejrzeniu standardowo CSI: Kryminalne Zagadki Nowego Yorku, a po tym kilku odcinków Miami na DVD, siostry leżały wreszcie w sypialni, w swoim dwuosobowym łóżku. Paliła się tylko lampka stojąca na stoliku, a słychać było jedynie ciche chrapanie Daisy, śpiącej w kącie pokoju.
- Śpisz? - zapytała w ciemność Katie.
- Nie - odparła szeptem Nicole- Myślę o dzisiejszym dniu. Był taki nieprawdopodobny...
- Ale zespół okazał się świetnymi chłopakami z niesamowitym poczuciem humoru.
- Zupełnie nie zachowują się jak gwiazdy.
- Bo chyba nie chcą, żeby tylko tak ich traktowano.
Nicole mruknęła twierdząco.
- Nathan jest jeszcze słodszy niż w teledyskach, czy w wywiadach...
Katie poruszyła się na łóżku:
- No właśnie, i jak się na ciebie patrzył...
- Jak?
- No tak jakoś... Uradowany nie wiadomo czym . Chyba mu się podobasz.
- Nawet go nie znam.
- To poznasz.
Nicole westchnęła i przekręciła się na bok.
- Życie nie jest takie złe. Londyn jest piękny, mamy ładne mieszkanie, poznałyśmy chłopaków z naszego ulubionego ostatnio boysbandu... A to dopiero mój pierwszy dzień tutaj.
- Jeszcze dużo się wydarzy. Tu nigdy się nie nudzisz - odparła Katie- Wiesz, szkoda że to nie akurat chłopaki z JLS przechadzali się tamtą ulicą... Bardzo polubiłam "wanted'ów" ale...
- Wiem, wiem, tamci są starsi i strasznie seksowni w teledyskach - przewróciła oczami Nicole, żałując, że jej siostra tego nie widzi. Usłyszała za to sarkazm.
- Oj, dobra, ty sobie uważaj Nathana za seksowniejszego, w końcu jesteś młodsza... W sumie to faktycznie nie jest zły... Ale i tak wolę starsze roczniki.
Nicole nie odpowiedziała. Po chwili usłyszały kroki. Daisy się przebudziła. Zaraz też Katie poczuła ciepłe ciało psa, który uwalił się na jej łóżku, przygniatając jej nogi. Dziewczyna zgasiła lampkę i okryła się szczelniej kołdrą.
Po paru minutach oddech Katie się zwolnił. Nicole poznała, że siostra zasnęła, brak odpowiedzi ją w tym utwierdził. Przekręciła się z powrotem na plecy i zaczęła intensywnie wpatrywać się w sufit, jakby próbowała przebić się przez ciemność. Niespodziewanie zabrzęczał jej telefon. Sięgnęła po komórkę leżącą obok i zobaczyła informację o sms-ie z jakiegoś numeru, którego nie miała w kontaktach. Z szybciej bijącym sercem otworzyła wiadomość.
Słodkich snów.
Nath.
Przycisnęła do siebie telefon i po chwili zasnęła.
__________________________________________________________
Jeśli ktoś to przeczyta to BARDZO proszę o komentarz. ;)
Wyjaśnienie:
*Guin - od McGuiness, nazwiska Jay'a, tak jakoś przy pisaniu wymyśliłam. :D
Do następnego rozdziału. :*
W centrum Londynu z głośników płynęła muzyka, jakieś nowości na światowym rynku muzycznym. Większość sklepów była jeszcze pozamykana, czasami jakiś człowiek, albo bezpański pies przemknął szybko chodnikiem
Z pobliskiego hotelu wyszło pięciu chłopaków. Jeden miał na sobie musztardowe spodnie i czarną skórę, inny szary płaszcz, a jeszcze inny wełnianą czapkę, spod której wystawały czekoladowe loki.
- Jak mnie głowa napieprza - jęknął Siva, najwyższy z nich. Szedł krawężnikiem dziwnie się krzywiąc i raz po raz jęcząc.
- Trzeba było tyle nie pić - zarechotał Max.
- Trzeba było nie wkładać mi głowy do kibla i nie wywieszać mnie przez balkon - znów skrzywił się Siva.
- Nawet nie protestowałeś - uśmiechnął się Max - Bo byłeś pijany. Więc wracamy do punktu wyjścia. Siebie, Sivuś, obwiniaj.
Siva tym razem nie odpowiedział.
Nagle zza zakrętu wyskoczyła jakaś postać i z impentem powaliła Sivę na oblodzony chodnik. Reszta chłopaków ledwo zachowała równowagę.
Siva usłyszał serię przekleństw, a po tym wybuch śmiechu, w tym także sprawcy wypadku.
- Nie dość, że czuję się jakby podeptało mnie stado koni, to jeszcze...
- Przepraszam - przerwał mu dziewczęcy głos, nadal chichicząc. Kiedy podniósł się i otrzepał ze śniegu, ujrzał przed sobą dziewczynę, na oko 17, 18 - letnią, ubraną w czarny odpięty płaszcz i szare rurki. Niosła plecak,a w rękach dwie torby. Obok w zaspie leżała jeszcze walizka. Dziewczyna miała długie, proste włosy w kolorze rubinowym i grzywkę, którą stale odgarniała z prawego oka. Była ładna i bardzo szczupła, w dodatku z bagażem, więc Siva od razu pomyślał, że pewnie nie stąd.
- Okej, nie szkodzi, następnym razem patrz przed siebie - puścił jej oko Siva.
- Jasne. - uśmiechnęła się nieznajoma.
Po chwili szybko dodała:
- Skoro tak, to skorzystam z okazji. Jestem Nicole - i wyciągnęła przed siebie smukłą, jasną rękę, nadal uroczo się uśmiechając.
Wszyscy po kolei uścisnęli jej dłoń, podając swoje imiona i nazwiska, lecz niepotrzebnie.
- Spokojnie, kojarzę was - powiedziała Nicole, wygrzebując walizkę z zaspy- W Polsce też macie tysiące fanów.
- W Polsce?- zapytał ze zdziwieniem Nathan.
Dziewczyna westchnęła.
- Jak macie czas to możemy pójść na czekoladę i pogadamy.
- Jasne, mamy jeszcze kilka dni wolnego, więc z chęcią. - rozentuzjazmował się Nathan.
- Ale najpierw odwieziemy szanowną jeszcze nieznajomą piękność do jej domu - wtrącił Max.
- Jeśli możecie... - lekko zarumieniła się Nicole.
Podczas gdy Max dzwonił do menagera, żeby po nich przyjechał, Jay zapytał :
- A na jakiej ulicy mieszkasz?
- Na Charing Cross Road - odpowiedziała beztrosko dziewczyna.
- Przecież to pół godziny drogi stąd - zdziwił się znów Nathan.
Nicole zwróciła się w jego stronę.
- A wyobraź sobie, że wracam z lotniska.
Chłopak zrobił zaskoczoną minę.
- Kevin zaraz będzie - oznajmił Max, stając obok dziewczyny - Dawaj te toboły, głupku - i posyłając jej uśmiech zarzucił sobie jedną torbę na ramię, drugą rzucił Jay' owi, a plecak dostał Nathan.
- O kurna, co ty tam niesiesz - mruknął Jay.
- No coż, nie przyjechałam tu na ferie, tylko prawdopodobnie na stałe.
- To wszystko wyjaśnia. A co do tej drogi jeszcze, to nie łatwiej było zamówić taksówkę? - zapytał Siva.
- Jasne, że łatwiej, ale jak się jest taką fajtłapą, że się zgubiło portfel to trzeba zapieprzać później przez godzinę na mrozie.
Chłopaki zaczęli się śmiać.
- I jeszcze mi telefon padł, tak to bym zadzwoniła po siostrę - dodała Nicole, zapinając płaszcz.
- Siostrę ? - zainteresował się Jay.
- Tak, będę u niej mieszkać. Ale nie rób sobie nadziei, ona ma 25 lat i chłopaka od 3 - z rozbawieniem popatrzyła na niego.
W tej chwili podjechało czarne BMW i otworzyły się drzwi. Ze środka dobiegło zachrypnięte : wsiadać, ofiary losu. Nicole zachichotała. Max usiadł na miejsce pasażera,bagaże trafiły do bagażnika, a reszta wcisnęła się do tyłu. Dziewczyna usiadła przy oknie, obok szczęśliwego Nathana, z którym przez całą drogę rozmawiała o piłce nożnej.
- Pierwsza dziewczyna oglądająca mecze Manchesteru, którą znam - uśmiechnął się Nathan, gdy już byli na Charing Cross Road.
- Pierwszy normalny chłopak w moim wieku, którego znam - odwdzięczyła mu się Nicole, posyłając nieodgadnione spojrzenie.
Zanim Nathan zdążył odpowiedzieć coś sensownego, Nicole już gramoliła się z auta. Dopiero teraz spojrzał na kamienicę, przed którą się zatrzymali.
Chłopacy podziękowali Kevinowi i ruszyli za Nicole. Zatrzymali się na 3 piętrze, a dziewczyna zastukała w dębowe drzwi z numerem 10. Po kilku sekundach otworzyły się i w progu stanęła młoda kobieta w szarym swetrze z małym pieskiem na rękach. Miała związane w niedbały kok ciemnobrązowe włosy .Natychmiast ostrożnie wypuściła psiaka z rąk i rzuciła się na siostrę.
- Nikki, nareszcie jesteś - uścisnęła ją, poprawiła wpadający w oko kosmyk włosów i spojrzała na bandę stojącą za Nicole.
Najpierw zmrużyła oczy,a później szeroko je otworzyła.
- Skąd ty ich wytrzasnęłaś, przed chwilą ich widziałam na Vivie- wyrwało jej się. Odpowiedział jej wesoły śmiech.
- Wchodźcie, jestem Katie. - podała każdemu dłoń i wsunęła się w głąb mieszkania, robiąc gościom miejsce na wejście. Chłopacy zostawili bagaże w przedpokoju, ściągnęli buty, kurtki, czapki i inne niezbędne na zimę rzeczy i skierowali się za Nicole do salonu.
- Rozgoście się, zaraz będę - dziewczyna biorąc psiaka na ręce udała się do kuchni, gdzie Katie już robiła towarzystwu herabaty. Usiadła na blacie i opowiedziała rozbawionej siostrze całą krótką historię.
- Co za przypadek - skomentowała Katie - Aż trudno uwierzyć- szepnęła wskazując głową w kierunku salonu,skąd dobiegały głosy i śmiechy chłopaków.
- Mhm - mruknęła Nicole, szukając w szafce ciastek.
Razem z siostrą rozstawiły poczęstunek na stole w salonie i usiadły naprzeciwko chłopaków, w fotelach. Pies Katie usadowił się na kolanach Jay'a.
- Jak się wabi? - zapytał chłopak, biorąc w dłonie kubek z herbatą. Był blady z zimna i miał czerwony nos.
- Daisy - odpoiedziała Katie z uśmiechem- To jeszcze szczeniak.
- Mogłaby być obiadem dla Neytiri, ale całkiem milutka - wyszczerzył się Jay.
- Neytiri? - zapytała Nicole.
- Guin* gustuje w gadach - uśmiechnął się porozumiewawczo Max.
- W dużych gadach, ten jego 3-kilogramowy jaszczur to jakieś monstrum - dodał Nathan- Wolę koty.
- Ja też - Nicole posłała mu uśmiech.
Jay parsknął.
- Co w nich takiego fajnego?
Nathan i Nicole odpowiedzieli równocześnie
- Niezależność
Towarzystwo zaśmiało się.
-No nie, się dobrali, fani kotów, kurde - sapnął Jay i znów odpowiedział mu śmiech.
Następne dwie godziny minęły bardzo szybko na wesołym rozmawianiu i opowiadaniu przez chłopaków zabawnych sytuacji zza kulis, z planów teledysków, czy tour busa,którym chłopaki jeździli na koncerty. Dowiedzieli się, że Katie i Nicole mieszkały kilka lat w Polsce, dlatego znają oba języki, że urodziły się w Manchesterze, oraz że ich rodzice umarli trzy lata temu w wypadku.
- Przykro nam - powiedział Nathan. Zapadła cisza, lecz Nicole zaczęła mówić dalej.
- Przez te 3 lata musiałam się męczyć z ciotką, która ma hodowle pająków w mieszkaniu i przypomina tą rudą z Bundy'ch. Nareszcie wyrwałam się z tamtej dziury, nie ma to jak pełnoletność.
- Oj tak - zaśmiał się Max, patrząc znacząco na Nathana - Ten to sobie zaszalał w tamtym roku...
- Daj spokój - przerwał mu zirytowany chłopak.
Zapadła niezręczna cisza.
- Może jeszcze herbaty? - zapytała Katie.
- Nie, dzięki, musimy się już zbierać.
- Przecież mamy jeszcze parę dni wolnego- zaprotestował Nathan.
- Trzeba omówić parę spraw, w tym koncert za parę dni, no i jeszcze załatwić szczegóły jutrzejszego wywiadu, Nath. Niech dziewczyny trochę odpoczną, ruszaj tyłek.
- Ależ wcale nie przeszkadzacie, wręcz przeciwnie - uśmiechnęła się Katie- Ale skoro macie jeszcze tyle spraw na głowie, to spokojnie możecie iść, nie będziemy wam przeszkadzać.
- Dzięki- odpowiedział Max ,wstając- Fajnie było, odezwiemy się do was w wolnym czasie.
W przedpokoju jeszcze Katie podała chłopakom numer domowy i zapakowała im resztę pysznego ciasta.
Nathan widocznie się ociągał. W salonie jeszcze zebrał się na odwagę i podszedł do Nicole, która sprzątała talerze ze stołu.
- Co jest? - uniosła głowę, gdy usłyszała kroki. Miała iskrzące się czarne jak węgiel oczy.
Nathan zapiął kurtkę i wydusił z siebie:
- Mógłbym liczyć na twój numer telefonu?
Nicole podeszła do niego bliżej i uśmiechnęła się.
- Jasne- kiedy Nathan usłyszał te słowa, rozluźnił się i odwzajemnił uśmiech. Nikki zapisała numer na kawałku kartki w kratkę i podała chłopakowi.
- Odezwę się niedługo- powiedział i ruszył w stronę przedpokoju.
- Mam nadzieję- usłyszał, a gdy się jeszcze odwrócił, Nicole mrugnęła do niego, zabierając się z powrotem do sprzątania.
Wieczorem, już dawno po spacerze z Daisy,zakupach w miejscowym supermarkecie, pachnącej kąpieli i obejrzeniu standardowo CSI: Kryminalne Zagadki Nowego Yorku, a po tym kilku odcinków Miami na DVD, siostry leżały wreszcie w sypialni, w swoim dwuosobowym łóżku. Paliła się tylko lampka stojąca na stoliku, a słychać było jedynie ciche chrapanie Daisy, śpiącej w kącie pokoju.
- Śpisz? - zapytała w ciemność Katie.
- Nie - odparła szeptem Nicole- Myślę o dzisiejszym dniu. Był taki nieprawdopodobny...
- Ale zespół okazał się świetnymi chłopakami z niesamowitym poczuciem humoru.
- Zupełnie nie zachowują się jak gwiazdy.
- Bo chyba nie chcą, żeby tylko tak ich traktowano.
Nicole mruknęła twierdząco.
- Nathan jest jeszcze słodszy niż w teledyskach, czy w wywiadach...
Katie poruszyła się na łóżku:
- No właśnie, i jak się na ciebie patrzył...
- Jak?
- No tak jakoś... Uradowany nie wiadomo czym . Chyba mu się podobasz.
- Nawet go nie znam.
- To poznasz.
Nicole westchnęła i przekręciła się na bok.
- Życie nie jest takie złe. Londyn jest piękny, mamy ładne mieszkanie, poznałyśmy chłopaków z naszego ulubionego ostatnio boysbandu... A to dopiero mój pierwszy dzień tutaj.
- Jeszcze dużo się wydarzy. Tu nigdy się nie nudzisz - odparła Katie- Wiesz, szkoda że to nie akurat chłopaki z JLS przechadzali się tamtą ulicą... Bardzo polubiłam "wanted'ów" ale...
- Wiem, wiem, tamci są starsi i strasznie seksowni w teledyskach - przewróciła oczami Nicole, żałując, że jej siostra tego nie widzi. Usłyszała za to sarkazm.
- Oj, dobra, ty sobie uważaj Nathana za seksowniejszego, w końcu jesteś młodsza... W sumie to faktycznie nie jest zły... Ale i tak wolę starsze roczniki.
Nicole nie odpowiedziała. Po chwili usłyszały kroki. Daisy się przebudziła. Zaraz też Katie poczuła ciepłe ciało psa, który uwalił się na jej łóżku, przygniatając jej nogi. Dziewczyna zgasiła lampkę i okryła się szczelniej kołdrą.
Po paru minutach oddech Katie się zwolnił. Nicole poznała, że siostra zasnęła, brak odpowiedzi ją w tym utwierdził. Przekręciła się z powrotem na plecy i zaczęła intensywnie wpatrywać się w sufit, jakby próbowała przebić się przez ciemność. Niespodziewanie zabrzęczał jej telefon. Sięgnęła po komórkę leżącą obok i zobaczyła informację o sms-ie z jakiegoś numeru, którego nie miała w kontaktach. Z szybciej bijącym sercem otworzyła wiadomość.
Słodkich snów.
Nath.
Przycisnęła do siebie telefon i po chwili zasnęła.
__________________________________________________________
Jeśli ktoś to przeczyta to BARDZO proszę o komentarz. ;)
Wyjaśnienie:
*Guin - od McGuiness, nazwiska Jay'a, tak jakoś przy pisaniu wymyśliłam. :D
Do następnego rozdziału. :*
sobota, 3 marca 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)